
Co ma znaczenie?
Recenzja „Przez" Zośki Papużanki Alicja Chwieduk
Możemy uznać ją za książkę o trudnej relacji małżeńskiej, doskonały filmowy materiał na ponury psychologiczny dramat; zalążek niezłego, gęstego kryminału. Wtedy jednak pomijamy wszystko, co w niej najbardziej intrygujące.
Z tyłu okładki czytamy zapowiedź Piotra Kofty, który najchętniej opisałby prozę Papużanki jako „uważną”. Ale to za mało. Jej narracja jest nade wszystko zuchwała. Nic-nie-musząca, idealnie skupiona na swojej najważniejszej materii, czyli słowie. I to ono staje się głównym bohaterem.
Kompozycja słów, a więc i pobudzonych przez nie do życia obrazów i skojarzeń, buduje przedziwną, nieco klaustrofobiczną atmosferę. W Przez słowom nigdy nie można do końca zaufać. Lepiej nie szukać solidnego fabularnego schematu, który pokieruje nas dobrze wydeptanymi ścieżkami, wśród jasno zakreślonych pól działania: narrator – bohater – czytelnik.

Przez Zośka Papużanka Wydawnictwo Marginesy 2020 Liczba stron: 296
Słowo u Papużanki bywa dokładne, stosownie angażujące, ale też obsesyjne, raniące i zwodnicze. Potrafi zwinnie uwikłać czytelnika w neurotyczny świat apodyktycznego mężczyzny. Wraz z nim wpadamy w dziwny trans podglądacza-artysty. Śledzimy jego żonę – młodą kobietę, która bohatera tyleż fascynuje, co odraża; którą z premedytacją porzuca, aby wymierzyć jej karę za drażniące dziewczyńskie roztargnienie i zbyt bujną wrażliwość.
Przez słowa zostajemy uwiedzeni, przez słowa rozpadają się relacje bohaterów. Słowa bywają użyte również z największą precyzją, aby zatrzeć granice między autorem, narratorem, bohaterem i odbiorcą. Czasem zyskują samoświadomość. Pisząca ujawnia się jako wszechmocny reżyser, który daje głos narratorowi i dowolnie przestawia bohaterów jak lalki w kartonowym domku. Wchodzi w interakcje z literacką kreacją, przypomina jej, że jest tylko spisaną fikcją, gotową do spieniężenia w zupełnie realnym świecie („już sto dwadzieścia stron i nic się nie dzieje, kiedy się coś będzie działo, teraz są modne kryminały”). Przez blisko trzysta stron obserwujemy, jak Papużanka porzuca snucie opowieści na rzecz autotelicznej kontemplacji, aby następnie znów rozpłynąć się w powieściowej materii.
Oczywiście, nie są to w literaturze zabiegi nowe. Ale to w niczym nie ujmuje prozie krakowskiej artystki. Ta zaplanowana pisarska gra nadal potrafi zdumiewać. Nie dość, że autorka prowadzi ją z wyczuciem, nasycając błyskotliwymi metaforami, to jeszcze nie traci z oczu konkretnego celu. Papużanka pisze w hołdzie mocy słowa nieujarzmionego. Wymyka się ono piszącemu, by pobudzić do życia nieoczekiwane byty. Wymyka się bohaterom, którzy zaczynają zaskakiwać samych siebie. Wymyka się po prostu nam, w życiu niereżyserowanym przez żadnego pisarza, kiedy próbujemy nazywać świat i przywoływać innych.
Alicja Chwieduk (ur. 1991) – doktorantka na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Université Paris-Nanterre, copywriterka. W swojej pracy naukowej najchętniej przygląda się mechanizmom funkcjonowania współczesnej literatury przez pryzmat antropologii. Szykuje rozprawę na temat recepcji twórczości Michela Houellebecq’a w Polsce i we Francji.
Przeczytaj również: Baśń o wężowym sercu Radka Raka
Kiedy Londyn płonie – Recenzja „Drogiej pani Bird” AJ Pearce